poniedziałek, 30 marca 2015

Etyka?! Dla niewiernych i innowierców! Nie dla dobrego wychowania!

Czy etyka w ogóle jest człowiekowi do życia potrzebna?


Przeczytałam właśnie artykuł, który udostępniam w tytule. Być może autor ma częściowo rację - etyka nie zbawi wszystkich ludzi na całym świecie, nie nauczy wszystkich racjonalnie myśleć, nie nauczy wszystkich słuchać i analizować wypowiedzi, nie nauczy wszystkich autorefleksji i skłonności do weryfikacji tego, co się wokół człowieka dzieje. Jednakże, skoro nie nauczy, to co z matematyką, językiem polskim, językiem angielskim czy fizyką etc., które również nie dla wszystkich są osiągalne w zakresie kompetencji, ale każdy ma równy do nich dostęp w polskiej edukacji, aby poznać choć podstawy tego, co może nam się w życiu przydać. Oczywiście, nie każdy te kompetencje nabywa - inaczej nie byłoby kłótni w Internecie o zwracanie uwagi o dbałość pisania po polsku z uwzględnieniem zasad ortografii, interpunkcji, stylistyki... Nie każdy chce. Każdy człowiek ma różne predyspozycje i może je wyćwiczyć albo udoskonalać, by w życiu robić to co lubi. Zatem jedni pójdą na studia, inni skończą jakąś szkołę zawodową czy technikum; jedni pójdą na kierunki humanistyczne, jeszcze inni na kierunki ścisłe - ale czy jest to powód do dyskryminacji edukacji? Czy w związku z tym, iż nie każdy człowiek chce się uczyć powinniśmy pozwolić na rozwój analfabetyzmu? Jeszcze nie tak dawno temu, nie wszyscy mieli dostęp do powszechnej edukacji - ten przywilej był dostępny tylko dla elity. Obecnie, gdy nauka stała się egalitarna, mało kto chce się uczyć - po co? Nie mamy szacunku do własnych pieniędzy, bo to z naszych podatków finansowana jest edukacja dzieci. Jednakże, jak uczyć, skoro dzieci nie chcą się uczyć, nie przychodzą na zajęcia, uważają, że nauka nic im w życiu nie pomoże, nic nie da, nie da pracy, przyjemności czy choćby właśnie telewizora w domu. Ok, zrozumiałe jest nabywanie dóbr, ale czy faktycznie sensem życia współczesnego człowieka jest zdobycie pieniędzy, by móc kupić telewizor i zmieniać programy telewizyjne? Czemu dorośli nie chcą pobawić się w tym czasie z dziećmi albo wspólnie odrobić zadanie domowe? Większość dorosłych idzie na łatwiznę i odrabia za dziecko zadania domowe - ale czy o to w tym wszystkim chodzi? Co gdy nas zabraknie? Dziecko dorośnie, a kto za nie pójdzie do pracy, kto za nie pomoże jemu dziecku w odrabianiu lekcji, kto za nie posprząta chociażby w mieszkaniu? Czy dzielimy obecnie ludzi na lepszych i gorszych? Na tych, co mogą się nie uczyć, bo wiedzą do czego dążą, a jednocześnie nie mają czasu dla własnych dzieci, więc zatrudniają niańki i korepetytorów, nie mają czasu dla drugiej połówki, więc mijają się w drzwiach, nie ma czasu i chęci na wspólne urządzenie mieszkania i sprzątania go, więc zlecają to firmom "dizajnerskim" i paniom, chcącym sobie dorobić jako sprzątaczka. Szczerze? Aż mnie się odechciało żyć w takim pionierskim kraju... W kwestii nauczania etyki - pozostawiam to Wam Drodzy Czytelnicy - ja sobie dziś pomarudziłam na ten świat, a od Was zależy jak dzieci będą postrzegać siebie i innych w uniwersalnych wartościach dobra, empatii, współczucia i refleksji. 

1 komentarz:

  1. Odnośnie felietonu dr T. Mazura można zauważyć jeszcze jedną kwestię: Psioczenie na "zawracanie kijem Wisły", nieodwracalność postępu technologicznego, jest charakterystyczne raczej dla reprezentantów tzw. "post-moderny" (jak np. Z. Baumann czy M. Foucault). W dobie ponowoczesności, filozofia spełniać może już tylko rolę demaskatora relacji opresji i tyranii, wpisanych w ludzkie instytucje (więzienie, szpital) - nie ma już zatem miejsca na jakąkolwiek normatywność.

    Z drugiej strony, głód odpowiedzi na pytania normatywne jest przejmujący - poczynając od komitetów bioetycznych, a kończąc na poczytności takich tytułów, jak chociażby... "Fiasko. Poradnik nieudanej egzystencji" dr T. Mazura. Wszystkie te zjawiska skupiają się wokół dwóch pytań: "Co robić?" i "Jak żyć?".

    Skoro zatem nawet dr T. Mazur próbuje włączać się w - odwieczną - debatę na temat tego, co dobre, piękne i prawdziwe, to skąd taki ton jego felietonu? Myślę, że z niewiedzy (Sokratejskie to wyjaśnienie powinno zadowolić nawet dr Mazura): Etyka praktykowana w szkole nie jest tylko przekazywaniem wiedzy, wyrabianiem umiejętności czy kształtowaniem postaw. Pełni ona funkcję formacyjną - i tylko w tym może porównywana i przeciwstawiana religii! Formuje ona charaktery, zgodnie z pewnym ogólnym ideałem, którego fundamentem jest przekonanie, że aby ŻYĆ, trzeba nie tylko MIEĆ, ale również BYĆ. A z taką konkluzją myślę, że zgodzi się każdy, nawet Z. Baumann.

    OdpowiedzUsuń