Hm, uznając zwierzęta i ludzi za istoty żywe, które są sobie równe (przynajmniej w ujęciu praw naturalnych), człowiek uzurpuje sobie władzę właśnie w zakresie samoświadomości. Primus inter pares (bo przecież jakżeby inaczej określić współczesnego homo) doszukuje się swej wyjątkowości w ... no właśnie czym? W wytworzonej przez siebie kulturze? Skoro zmienia się nasz fenotyp, a genetycznie nie zmieniliśmy się od zarania dziejów powstania homo sapiens i innych gatunków, to gdzie ten primus? Może to przemyślenie nad wyrost, ale zwierzęta również uczestniczą w naszej kulturze? Człowiek przecież sam kultury nie stworzył. Musiał mieć do czegoś odniesienie. Odniesienie do tego, co człowieka otacza. Po co zatem, człowiek i zwierzęta miałyby wytwarzać konkurencyjnie kulturę? Przecież wszyscy w tym uczestniczymy...
To tylko moje dzisiejsze przemyślenia, ale jakoś nie dają mi one spokoju. A wszystko przez książkę: Stephen Jay Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz