Parę miesięcy temu, przygotowując materiały do korepetycji, znalazłam króciutką historię o powszechnej ludzkiej cesze jaką jest chciwość. Świetny materiał do wykorzystania w klasach I-III i IV-VI.
Książka w wieku mojej Mamy (w zasadzie to jej własność - dostała na Gwiazdkę :)), z roku 1965.
Student Mi był tak biedny, że nie miał czym zapłacić nawet za filiżankę herbaty. Zginąłby niechybnie z głodu, gdyby nie dobre serce właściciela herbaciarni.
Ulitował się on nad biedakiem i zaczął go za darmo żywić.
Wreszcie Mi ukończył naukę i przyszedł do gospodarza pożegnać się.
- Odchodzę. Nie mam pieniędzy, by zapłacić za wszystko, co u ciebie zjadłem i wypiłem. Nie chcę jednak okazać się niewdzięcznikiem. Patrz!
Student Mi wyjął z kieszeni kawałek żółtej kredy i narysował na ścianie herbaciarni bociana. Bocian był jak żywy, tyle tylko że żółty.
-Ten bocian - powiedział Mi - przyniesie ci tyle pieniędzy, że wielokrotnie pokryją mój dług. Ilekroć zbiorą się goście i trzy razy zaklaśniesz w dłonie, bocian zejdzie ze ściany i będzie tańczyć. Ale pamiętaj - nigdy nie każ mu tańczyć dla kaprysu pojedynczego człowieka. A teraz żegnaj!
Student Mi odwrócił się i poszedł.
Właściciel herbaciarni był oszołomiony. Pełen niedowierzania postanowił jednak spróbować.
I kiedy w herbaciarni zebrało się mnóstwo ludzi, gospodarz trzy razy klasnął w ręce. I oto natychmiast sfrunął ze ściany żółty bocian i odtańczył kilka tańców. I to jak wesoło, jak pociesznie! A po tańcach wrócił na ścianę.
Oczarowani i zdumieni goście, własnym oczom nie wierząc, głośno wyrażali swój zachwyt.
Wieść o tym dziwie rozniosła się echem po całej okolicy. Herbaciarnię ciągle oblegały tłumy ludzi.
Gospodarz szybko się bogacił. Prawdę powiedział student Mi.
Ale oto pewnego dnia przybył do herbaciarni bogaty mandaryn. Patrzy - dookoła siedzi sama biedota. Dumny mandaryn kazał ich przepędzić.
Słudzy jego rzucili się na siedzących z pałkami i ludzie pouciekali. Gdy mandaryn został sam, położył przed właścicielem herbaciarni stos pieniędzy i zażądał, żeby mu pokazał tańczącego bociana.
Gospodarz na widok pieniędzy stracił głowę i trzy razy klasnął w dłonie. Bocian niechętnie zszedł ze ściany i zasępiony przetańczył jeden taniec. Wyglądał przy tym jakby był ciężko chory. Potem wrócił na ścianę i już się nie poruszył. Daremnie mandaryn krzyczał, groził - nic nie pomagało.
A w nocy rozległo się kołatanie do drzwi herbaciarni.
Gospodarz poszedł otworzyć. Na progu stał student Mi. W milczeniu wyjął z kieszeni fujarkę, zagrał na niej i odszedł nie oglądając się. Bocian drgnął, sfrunął ze ściany i pośpieszył za studentem.
Od tego czasu nikt już nie widział ani studenta Mi, ani jego czarodziejskiego bociana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz